Posty

Wakacyjny book haul

Obraz
Dzisiaj mam dla Was pierwszy bookhaul na tym blogu. Sama uwielbiam oglądać zakupy książkowe innych blogerów, więc stwierdziłam, że i ja mogę się z wami tym podzielić. Jestem bardzo podekscytowana na każdą jedną z tych 9 książek. Są to zakupy z ostatnich dwóch miesięcy. Niektórym mogą wydawać się skromne, ale dla mnie to całkiem sporo. Musicie pamiętać, że dopiero zaczynam tego bloga i nie jestem jeszcze na tyle cool, żeby jakieś wydawnictwo zechciało wspomóc moje zbiory ;) Muszę też ograniczać zakupy, bo moja półka nieprzeczytanych książek zaraz się urwie. Większość z tych pozycji jest w moim TBR’rze na wakacje, a kilka z nich zaczęłam już czytać. Spodziewajcie się więc recenzji. 

1.  Status moralny zwierząt - Urszula Zarosa 
Tę pozycję znalazłam w antykwariacie. Jak tylko przeczytałam tytuł, to wiedziałam, że jest stworzona dla mnie. Filozoficzne rozważania na temat zwierząt, moralne podejście do wegetarianizmu… Jak dla mnie ideał. Ale czy na pewno? Zdradzę Wam, ż

Bóg w wielkim mieście - Katarzyna Olubińska

Obraz
Do przeczytania tej pozycji zapraszam zarówno wierzących, jak i niewierzących. Pierwszych, ze względów oczywistych, bo to książka o tematyce religijnej, a drugich by zrozumieć tych pierwszych, by wysłuchać co myślą, co czują, w co właściwie wierzą i na czym polega ich religijność. Myślę, że to ważne żeby nie opierać swojej wiedzy o katolikach wyłącznie na wizerunku kościoła promowanym w mediach. Ta książka to świetna okazja żeby to zmienić. W końcu nie często rozmawia się o Bogu ze znajomymi. A szkoda. Ta książka zadziałała na moją duszę jak kawa. Natychmiastowa pobudka - świat żywszy, bardziej kolorowy, więcej energii do działania. Siła i motywacja do dobra i rozwoju. Coś niesamowitego. Totalnie się nie spodziewam czegoś takiego. Szczerze? Kupiłam ją bo jest przepięknie wydana. Właściwie nic o niej nie wiedziałam. Nie pamiętam nawet czy byłam świadoma tego , że faktycznie porusza temat Boga. Widocznie tak miało być - miała trafić w moje ręce. Pewnie jakbym przeczytała

SLOT - wakacyjna festiwalowa alternatywa

Obraz
Wakacje już praktycznie się kończą, ale to właśnie najlepszy czas żeby zacząć coś planować na następny rok. Jeśli do tej pory festiwale was odstraszały swoją głośnością, ceną i wszechobecnym alkoholem, to SLOT może okazać się czymś idealnym. Sama nigdy nawet nie pomyślałabym o jechaniu na np. Openera, który nie dość, że pozbawiłby mnie wszystkich oszczędności, to jeszcze nie zaoferowałby mi nic oprócz głośnej muzyki mainstreamowej i pijanych ludzi wokół. Totalnie nie moje klimaty. Dzięki Bogu istnieje SLOT. Miła, spokojna alternatywa dla artystów, indywiduów i ludzi, którzy po prostu szukają dobrej zabawy, w ciekawym towarzystwie. Ja o SLOCIE dowiedziałam się od znajomych. Nie jest on jakoś szczególnie głośny w mediach, bo to faktycznie nie jest dla wszystkich. Może i dobrze, bo Opactwo w Lubiążu chyba nie wytrzymałoby wielkich tłumów. Tak, festiwal ma miejsce w opactwie Cystersów. Barokowe mury dodają wszystkiemu niesamowitej magii! Wyobraźcie sobie koncerty w opuszczonej

Harry Potter, czyli stary mugol się nawraca

Obraz
Zacznijmy od tego, że aż do tych wakacji wyniośle uważałam, że Harry jest nie dla mnie. "Jestem na to za stara", "Przegapiłam czas kiedy czyta się tę bajkę" - myślałam. Aż mi głupio, kiedy teraz widzę jak bardzo się myliłam. Moim wybawieniem okazał się audiobook po angielsku. Dzięki temu, że lektor czyta go z takim cudownym brytyjskim akcentem, przełamałam moje wrażenie, że zagłębiając się w tę historię marnuję czas i wciągnęłam się na amen. W lipcu przesłuchałam wszystkie części i po skończeniu "Insygniów śmierci" czuje się innym człowiekiem. Co ja mam ze sobą począć w tym mugolskim świecie? Gdzie jest mój list?  Nie no, tak poważnie, co ta książka ze mną zrobiła?? Gdybyście zobaczyli moje proponowane filmiki na YouTube, obecnie tak z 70% z nich dotyczy Harrego. Na przyszły weekend planuje maraton filmów. .. Ta seria chyba skutecznie zabiła we mnie resztki dorosłego, które świat z takim zapałem starał się we mnie wmusić. Ja tam się bardzo cie

TBR na resztę wakacji

Obraz
Zdecydowanie potrzebuję motywacji do czytania. Mój ostatni zastój czytelniczy przedłuża się niemiłosiernie. Mam nadzieję, że chociaż ten TBR trochę mi pomoże. Ja jestem jednym z tych szczęśliwców, którzy zaczynają  naukę dopiero w październiku, więc mam jeszcze chwilę na czytanie tego, na co akurat będę mieć ochotę. Potem może być minimalnie trudniej, ale i tak nie zamierzam się ograniczać ;) Mimo, że z moich półek patrzą nam mnie z wyrzutem dziesiątki książek, które kupiłam już miesiące, czy lata temu, teraz oczywiście zabiorę się za nowości, które ostatnio kupiłam. Mam nadzieję, że nie tylko ja jestem taka beznadziejna i mimo kolejki książek do przeczytania, bezustannie przygarniam nowe książki. Ale cóż począć  kiedy ma się akurat ochotę na te nowe książki?  W każdym razie wracając do konkretów, mój TBR wygląda tak: 1. Tatami kontra krzesła - Rafał Tomański 2.  Kwiaty w pudełku - Karolina Bednarz Te dwie pozycje postaram się przeczytać zaraz po sobie. Obie są na t

Historia pszczół - Maja Lunde

Obraz
Tytuł: Historia pszczół Autor: Maja Lunde Wydawnictwo: Literackie Rok I wydania: 2016 „Historia pszczół” to książka, która była bardzo głośna dwa lata temu, a teraz przeżywa swój renesans wraz z wydaniem kolejnej powieści autorki. Historia na okładce zostaje nazwana epicką... Muszę przyznać, że się z tym zgadzam. Jest to historia wielka treścią i formą, a przy tym niesamowicie pochłaniająca i łatwa do przyswojenia. Akcja rozgrywa się w trzech, ważnych dla pszczelarstwa, momentach w czasie.  Poznajmy historię  Williama, XIX wiecznego Anglika pogrążonego w depresji, męża, ojca i niespełnionego naukowca. Człowieka zafascynowanego pszczołami. Jego pasja jednak wygasała wraz z powziętymi obowiązkami rodzinnymi. Wraz z pasją wygasła jego chęć do życia. Kolejny wątek to życie Georga. Akcja ma miejsce w 2007 roku w USA.  Również i Georga życie wystawia na próbę. Problemy zawodowe, czy utrata prawdziwej relacji z synem, to tylko niektóre z tematów poruszonych w tej części ksi

Kosmetyki naturalne

Obraz
Dzisiaj trochę odbiegam od tematyki bloga, ale mimo wszytko chciałam się z Wami podzielić moim ostatnim odkryciem.  Jakiś czas temu ktoś w przypadkowej rozmowie wspomniał o SLS. Na początku zupełnie mnie to nie zainteresowało.. Moje mydło działało? Działało. Więc po co się przejmować... Po jakimś czasie doszło do mnie, że jednak warto się przejąć. SLS jest silnym detergentem. Sklasyfikowany jest jako niebezpieczny dla kobiet w ciąży, a my wcieramy to w swoją skórę każdego dnia.  Oczywiście nie tylko SLS jest szkodliwy. W produktach z tradycyjnych drogerii jest cała gama chemikaliów niebezpiecznych dla ludzkiej skóry, pozbawiających nas naturalnych barier ochronnych czy szkodliwych dla środowiska. Dlaczego właściwie trują nas tym wszystkim? Oczywiście odpowiedzią jest cena. Produkcja SLS jest tania, wydajna i spektakularna. Kto się nie cieszy jak szampon jest tani, szybko się pieni i jeszcze pięknie pachnie syntetyczną truskawką? No właśnie. Ale nie musi tak być! Mamy wybór.