Dzisiaj trochę odbiegam od tematyki bloga, ale mimo wszytko chciałam się z Wami podzielić moim ostatnim odkryciem. Jakiś czas temu ktoś w przypadkowej rozmowie wspomniał o SLS. Na początku zupełnie mnie to nie zainteresowało.. Moje mydło działało? Działało. Więc po co się przejmować... Po jakimś czasie doszło do mnie, że jednak warto się przejąć. SLS jest silnym detergentem. Sklasyfikowany jest jako niebezpieczny dla kobiet w ciąży, a my wcieramy to w swoją skórę każdego dnia. Oczywiście nie tylko SLS jest szkodliwy. W produktach z tradycyjnych drogerii jest cała gama chemikaliów niebezpiecznych dla ludzkiej skóry, pozbawiających nas naturalnych barier ochronnych czy szkodliwych dla środowiska. Dlaczego właściwie trują nas tym wszystkim? Oczywiście odpowiedzią jest cena. Produkcja SLS jest tania, wydajna i spektakularna. Kto się nie cieszy jak szampon jest tani, szybko się pieni i jeszcze pięknie pachnie syntetyczną truskawką? No właśnie. Ale nie musi tak być! Mamy wybór.
Zdecydowanie potrzebuję motywacji do czytania. Mój ostatni zastój czytelniczy przedłuża się niemiłosiernie. Mam nadzieję, że chociaż ten TBR trochę mi pomoże. Ja jestem jednym z tych szczęśliwców, którzy zaczynają naukę dopiero w październiku, więc mam jeszcze chwilę na czytanie tego, na co akurat będę mieć ochotę. Potem może być minimalnie trudniej, ale i tak nie zamierzam się ograniczać ;) Mimo, że z moich półek patrzą nam mnie z wyrzutem dziesiątki książek, które kupiłam już miesiące, czy lata temu, teraz oczywiście zabiorę się za nowości, które ostatnio kupiłam. Mam nadzieję, że nie tylko ja jestem taka beznadziejna i mimo kolejki książek do przeczytania, bezustannie przygarniam nowe książki. Ale cóż począć kiedy ma się akurat ochotę na te nowe książki? W każdym razie wracając do konkretów, mój TBR wygląda tak: 1. Tatami kontra krzesła - Rafał Tomański 2. Kwiaty w pudełku - Karolina Bednarz Te dwie pozycje postaram się przeczytać zaraz po sobie. Obie są na t
Prawie koniec świata Musicie przyznać, że o Amorgos raczej się nie słyszy. Pobliskie Mykonos, czy Santorini reklamowane są w każdym Polskim biurze podróży, a znajomi słysząc tę nazwę od razu wiedzą o co chozi. Z Amorgos jest inaczej. Ta Prawie najbardziej oddalona i odosobniona wyspa na Cykladach . Cudownie uchowała się od natłoku turystów. Odwiedziłam ją w połowie lipca, a żadnych tłumów nie doświadczyłam. Wręcz przeciwnie! Mogłam cieszyć się niespotykanym w ciepłych krajach spokojem i ciszą. Wyspa ma niesamowity dziewiczy klimat. Miejscowi na osiołkach, kozy na każdym zakęcie, przepiękne nietknięte przez człowieka góry – wszystko to na tym malutkim skrawku ziemi. Amorgos jest naprawdę małe – ma niecałe 2000 mieszkańców. Miejscowych jest mało, ale to nie znaczy że trudno ich poznać. Wszyscy są niesamowicie otwarci, serdeczni i gościnni. Pomagają, częstują i oprowadzają, wystarczy zachęcająco się uśmiechnąć. Dodatkowo odniosłam wrażenie, że wyspa jest mekką dla
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteś!
Z przyjemnością przeczytam, co ty myślisz na ten temat!