SLOT - wakacyjna festiwalowa alternatywa



Wakacje już praktycznie się kończą, ale to właśnie najlepszy czas żeby zacząć coś planować na następny rok. Jeśli do tej pory festiwale was odstraszały swoją głośnością, ceną i wszechobecnym alkoholem, to SLOT może okazać się czymś idealnym. Sama nigdy nawet nie pomyślałabym o jechaniu na np. Openera, który nie dość, że pozbawiłby mnie wszystkich oszczędności, to jeszcze nie zaoferowałby mi nic oprócz głośnej muzyki mainstreamowej i pijanych ludzi wokół. Totalnie nie moje klimaty.

Dzięki Bogu istnieje SLOT. Miła, spokojna alternatywa dla artystów, indywiduów i ludzi, którzy po prostu szukają dobrej zabawy, w ciekawym towarzystwie.
Ja o SLOCIE dowiedziałam się od znajomych. Nie jest on jakoś szczególnie głośny w mediach, bo to faktycznie nie jest dla wszystkich. Może i dobrze, bo Opactwo w Lubiążu chyba nie wytrzymałoby wielkich tłumów. Tak, festiwal ma miejsce w opactwie Cystersów. Barokowe mury dodają wszystkiemu niesamowitej magii! Wyobraźcie sobie koncerty w opuszczonej katedrze, albo kawiarenki w ruinach refektarza. Coś cudownego!
SLOT to nie tylko muzyka (chociaż i ona jest tam świetna!).  Całe opactwo zapełnione jest dziesiątkami wyjątkowych kafejek, każdej w innym klimacie. Na zdjęciu obok widzicie jedną z nich - w stylu indyjskim. Umieszczona w starej kaplicy, z cichą indyjską muzyką i materacami na ziemi stała się moim ulubionym miejscem na całym festiwalu. Dodatkowo, można było napić się  w niej za darmo przepysznej domowej chai latte.
Na dziedzińcu i polanie przed opactwem rozbitych jest kilka tematycznych namiotów. Jest np. Namiot Wschodni, w którym każdego wieczoru snuje się opowieści  z podróży po Azji, lub ogląda filmy z tamtych terenów.

Każdego roku jest trochę inaczej. Zmieniają się kawiarnie, zajęcia i oczywiście koncerty. Mimo wszystko klimat otwartości, akceptacji i egzotyki pozostaje ten sam. Ja niestety w tym roku nie dałam rady przyjechać, ale już planuje wyjazd w przyszłym.
A co to za zajęcia o których piszę? 
To jest chyba najbardziej niesamowite. Każdego roku uczestnicy mogą z setek warsztatów wybrać coś dla siebie. Ambitni mogą zaliczyć nawet po trzy każdego dnia. Wybór jest ogromny. Od robienia łuków, przez akrobatykę w powietrzu, czy dzierganie, aż po testowanie kawy. A nuż się w czymś zakochasz i stanie się to twoją nową pasją! Nawet jeśli nie, to z pewnością poznasz masę niesamowitych ludzi!

Wszyscy integrują się na polach namiotowych, podczas zajęć, czy choćby na obiedzie w foodtrackach. Kolejka do pryszniców to też świetne miejsce na zawiązywanie nowych znajomości ;)
W przerwach pomiędzy natłokiem zajęć pod wielkim platanem można być świadkiem niespotykanych widoków. Żonglerzy,  akrobaci, człowiek drzewo, ludzie śpiewający na głos, czy chodzący na szczudłach to norma. 

Koncerty odbywają się na kilku scenach. Jest  scena główna z największymi sławami, scena punkowa, klubowa, hip hop, spontaniczna, folkowa, unplugged, modlitwy, doświadczalna, orkiestra i taka, na której zaczynający twórcy mogą się pokazać. Każdy znajdzie coś dla siebie. Ja po każdym Slocie wracam z tuzinem nowych ulubionych artystów.
Festiwal przepełniony jest sztuką też dosłownie - wszędzie są instalacje, wystawy i pokazy.
Ja doceniam też przepyszne jedzenie z dziesiątek różnych foodtrackoów i kawiarenek.

Na Slocie każdy poczuje się jak w domu. Może trochę zwariowanym i ekscentrycznym, ale domu. Naprawdę wszędzie czuje się akceptację i zrozumienie. 

Naprawdę polecam! Mam nadzieję, że spotkamy się tam w przyszłym roku! ;)
Dobrego dnia!
Chmurka







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kosmetyki naturalne

TBR na resztę wakacji

Amorgos - cicha woda...